środa, 20 czerwca 2018

Być sobą...

"Bo w życiu nie chodzi o to aby być kimś. Naj­ważniej­sze jest być sobą"

Witajcie,
pisać chciałam od zawsze, czy raczej odkąd pamiętam. Praktycznie od lat najmłodszych coś tam "po zwyczajowych kątach" popisywałam przelewając emocje i uczucia na papier.
Papier i długopis byli mi przyjaciółmi, których w istocie nie miałam i to z różnych względów. Względów nie do pogodzenia z ówczesnym wymiarem przyjaźni.
 No bo jak można przyjaźnić się z kimś kto się dobrze uczy, dużo czyta i w dodatku chodzi w niemodnych ciuchach - bo zwyczajnie tylko takie na niego pasują przy 15kg nadwadze.
Powiecie 15kg na plus co to jest - jednak dla dzieciaka z małego miasteczka gdzie wszyscy Cię znają i oceniają to była bariera nie do pokonania.
Do tego świetnie gotująca i niecierpiąca sprzeciwu Babcia - "dziecko musi być grube" bo "chude to i chorowite". Babcia w szpitalu onegdaj pracowała stąd i ta wiedza w niej i zacietrzewienie w temacie głębokie.
Zapytasz a Rodzice, a co oni mieli do powiedzenia? w kwestii wychowania dzieci Babcia rządziła niepodzielnie, ale to naprawdę długa historia.
Powracając: Matka mawiała znajdź przyjaciół pokazując swoje prawdziwe oblicze - bądź sobą.
Ale będąc sobą byłam dla tamtejszych ludzi nikim...
Koszmar przedszkola i szkoły podstawowej szczęśliwie się dla mnie skończył i teraz po wielu, wielu szkołach i jeszcze większej ilości minionych lat po raz kolejny staję przed dylematem czy wreszcie nadszedł mój czas na bycie sobą.
Jestem żoną - wspieram duchowo i fizycznie, wysłuchuje żali na świat i ludzi, spełniam oczekiwania, mówię kocham kiedy tego oczekuje, odciążam finansowo i werbalnie od wychowania dziecka
Jestem matką - cierpliwą i emocjonalną i zawsze pod ręką w 100% gotowości
Jestem doskonałym pracownikiem - sumiennym i starannym, a przy tym zupełnie tanim w utrzymaniu - ano znów firma na dorobku, nowy inwestor, nowe rządy, a wynagrodzenie to samo
Jestem świetną kumpelą - zawsze mówię to co ludzie chcą usłyszeć, jestem politycznie poprawna i nieoceniająca, bo nauczona bolesnym doświadczeniem iż oceny ranią.
Dla ludzi mi bliskich, wierzę głęboko, że jestem kimś, ale czy sobą?
Jaka ja właściwie jestem? wydaje mi się, że codziennie tylko udaję siebie samą, codziennie gram jakąś rolę i po latach widzę, że aktorką jestem świetną. Może i siebie samą mogę poudawać, a może właśnie to robię...

...gdzie nie spojrzę tam widzę kogoś, jakiegoś kogoś, ale czy to autentyczna osoba? czy jego zachowanie w stosunku do świata, sytuacji, innych ludzi i mnie samej jest autentyczne?
czy widzę jego prawdziwe oblicze? Nie wiem, ale bez zastanowienia powtarzam za ukutym stwierdzeniem "najważniejsze jest być sobą".